Nauki przedmałżeńskie - dlaczego wywołują tak skrajne emocje?
Nauki przedmałżeńskie są praktykami, które budzą strach i osłupienie u wielu młodych par, które zdecydowały się na ślub kościelny. Co ciekawe, sama nazwa nie jest przyjemna. Kojarzy się z koniecznością, obowiązkiem, a nawet czasami szkolnymi. Najczęściej spotykaną opinią jest fakt, że nauki przedmałżeńskie nie mają jakiegokolwiek sensu. Są stratą czasu, a ksiądz, który je prowadzi nie ma pojęcia o tym jak żyć w małżeństwie. Wiele osób nie wie, że konkretny kurs można wybrać samodzielnie.
Wykłady mogą być naprawdę ciekawe i inspirujące, a co więcej można wynieść z nich przydatne wskazówki. Istota jednak tkwi w oderwaniu się od społecznych stereotypów, które tylko potęgują negatywny wydźwięk nauk przedmałżeńskich. Dobrze jest do nich podejść w sposób indywidualny. Oto rady dzięki którym nauki przedmałżeńskie nie będą złem koniecznym:
- Po pierwsze, nauki przedmałżeńskie dobrze jest wybierać dużo wcześniej. Rekomendowany czas to co najmniej pół roczne wyprzedzenie. Dzięki temu można poznać ofertę rynku i wybrać propozycję, która wydaje się najkorzystniejsza.
Dzięki mediom społecznościowym i innym źródłom opinii można poznać rekomendacje innych par i małżeństw, które kursy mają za sobą. Najważniejsze jest, aby zdawać sobie sprawę z tego, że pobieranie nauk nie musi odbywać się w parafii w której będzie odbywał się ślub. Można zdecydować się na ofertę nawet w innym mieście;
- Nauki przedmałżeńskie nie zawsze wyglądają tak samo. W dzisiejszym świecie odchodzi się od tematów, które zawężają się do seksu przedmałżeńskiego, grzechu i szkodliwej antykoncepcji. Dziś można spotkać się z wykładami, które są prowadzone przez kapłanów, którzy wcześniej odbyli szereg specjalistycznych kursów. Grunt w tym, aby przeszukać rynek i znaleźć prawdziwe perełki.
Dobrze, gdy kurs uwzględnia czas na rozmowy, rozwianie obaw i rozwiązanie problemów. Bardzo często zdarza się, że niektóre spotkania prowadzone są chociażby przez psychologów;
- Z reguły kurs przedmałżeński trwa około trzech miesięcy. Spotkania odbywają się raz w tygodniu i trzeba zgodzić się z faktem, że niektóre pary nie mają tyle wolnego czasu. W ofertach różnych parafii pojawia się ciekawa alternatywa, polegająca na kursach przyspieszonych, często weekendowych;
- Co ciekawe, z kursów przedmałżeńskich można być zwolnionym. Szczególnie młode osoby, które w klasach maturalnych odbywały lekcje religii o tematyce małżeństwa, mają okazję do zwolnienia. Jednak zarówno narzeczony, jak i narzeczona musieliby posiadać stosowne zaświadczenie.
Jeśli posiada je jedna osoba – kurs trzeba powt órzyć;
- W końcu – nie należy tak przejmować się samym kursem. Jest to obowiązek, ale nie kończy się żadnym egzaminem lub testem. Zaświadczenie dostaje się na podstawie obecności, co chyba nie jest trudne, jeśli wszystko dzieje się w perspektywie dobrego i udanego małżeństwa. Być może warto się przemóc i sprawdzić na własnej skórze, czy dany kurs rzeczywiście jest taki straszny jak go piszą.
Jeżeli uważamy, że wszystko o czym ksiądz wspomina na naukach przedmałżeńskich jest bzdurą, warto zastanowić się czy powinniśmy brać ślub kościelny. Wszystko co wypowiada, jest zgodne z poglądami kościoła.
Jeśli całkowicie różnią się z naszymi – być może lepiej wybrać alternatywę czyli ślub cywilny.